Lubię, kiedy ludzie posiadają umiejętność wyrażania emocji. Ogólnie podziwiam takie osoby, które potrafią być emocjonalne i myśleć w tym samym czasie. Nasuwa mi się obraz dwóch przedstawicieli naszego gatunku – powiedzmy pan Kowalski, który tłumi swoje emocje, chowa się za swoim sarkazmem, nie chce przyznać lub po prostu nie wie co czuje. Jest też pan Nowak, który łatwo rozpoznaje swoje emocje, potrafi je werbalnie opisać, umie też jednocześnie odczytywać emocje innych. Czy coś ci to przypomina?
Wszyscy znamy sytuację, gdy się boimy, czujemy się sfrustrowani, źli, smutni. Być może dorastaliśmy w rodzinie, gdzie wyrażanie emocji nie było zbyt popularne a rodzice nie pozwalali ich otwarcie wyrażać, to mówienie o nich dziś może być dla nas trudne.
Jeżeli nasze korzenie pochodzą z takiego środowiska, to może pojawić się przekonanie,
że ekspresja emocji jest niepotrzebna.
Kiedy czujemy emocjonalną presję, zamiast konstruktywnej komunikacji, maskujemy
nasze emocje. Udajemy, że jesteśmy „ponad TO”, chowamy się za humorem i
ironicznym uśmiechem, lub poniżamy innych w ramach irracjonalnej zemsty. Takie
zachowania nie przyczyniają się do komfortu w relacjach.
Takie działania mogą się sprawdzać przez jakiś czas i przynosić nam korzyści w
postaci emocjonalnej ulgi. Manipulujemy innymi, aby czuli się bezwartościowo,
głupio, niepoważnie. Ranimy, a potem wchodzimy w rolę ofiary, aby wywołać
poczucie winy. Dlaczego? Takie schematy zachowań, pomagają nam utrzymać
poczucie kontroli. W relacjach jednak pogłębia się nieporozumienie. Jeśli w
taki sposób będziemy postępować z
partnerem, który wejdzie w taką „grę” może
nasz związek stać się brutalnym placem zabaw, gdzie będziemy rozbić placki z
błota i okładać się nimi wzajemnie.
Ludzie często myślą, że jeśli jesteś zły lub smutny, musisz
natychmiast pozbyć się takich uczuć,
ponieważ są „złe”.
Po co opisywać jak się czujemy? Jeżeli czujemy się pod presją, ktoś nas bez
przerwy złości albo czegoś się boimy
możemy całkowicie wchłonąć takie emocje, aby nic nie pokazać otoczeniu. Każda
emocja to duża dawka energii, która ma potrzebę ujścia w działaniu. Jeśli
jesteśmy w stanie nazwać te uczucia i opisać je werbalnie, daje nam to sporą
ulgę w danej sytuacji.
Na przykład, kiedy czujemy nasz żołądek mocno ściśnięty uświadomimy sobie, ze
jest to strach przed wizytą u lekarza, samo uświadomienie tej emocji pozwoli
nam zacząć kontrolować nasz stan i z pewnością uchroni przed irracjonalną i
mało przemyślaną rozmową.
Wyobraź sobie, że twój kolega cię zawiódł i mocno zdenerwował. Nie wywiązał się z umowy i nie dostarczył ci danych do raportu. Twoją reakcją może być albo wygłoszenie sarkastycznej uwagi przed szefem lub/i kłótnia ze wzajemnym oskarżaniem lub/i ignorowanie kolegi. Jest też inne rozwiązanie – możemy spokojnie powiedzieć, że nas zawiódł, czujemy do niego złość za to, że nie wywiązał się z zadania.
Aleksytymia to niezdolność do wyrażania emocji. Ludzie, którzy mają problemy z wyrażaniem
swoich emocji, mogą być jednak bardzo inteligentni, dowcipni i bardzo
utalentowani w innych dziedzinach. Jednakże jest im bardzo trudno adekwatnie i naturalnie reagować na sytuacje
emocjonalne. Osoby takie mają wypracowane sprawdzone mechanizmy zachowań, które
chronią i pomagają stawić czoła niezwykle trudnym dla nich momentom w relacji.
Często też unikają sytuacji emocjonalnych, więc mogą czuć się odizolowani i
mieć problem z zarządzaniem własnymi emocjami.
Nie znaczy, ze osoby, które nie potrafią nazywać swoich nic nie odczuwają. Odczuwają
wszystkie emocje, wszystkie procesy chemiczne zachodzą w ich organizmie z taką
samą siłą i natężeniem, jedyną rzeczą, którą nie potrafią to nazwać co się z
nimi dzieje, wydają się być zdezorientowani i nie potrafią opisać co wywołało
taką reakcję. Te same trudności sprawia im zrozumienie uczuć drugiej osoby, co
często uniemożliwia budowanie długotrwałych, głębokich relacji. Potrafią
opisać, że im się nie podobają lub podobają zachowania innych osób, jednakże
nie potrafią połączyć tego z żadną przyczyną. Zdecydowanie wolą intelektualne
rozmowy lub aktywność fizyczną ze swoimi przyjaciółmi zamiast poszukiwania
emocjonalnych przygód. W takich sytuacjach
czują się bezpiecznie i mało co może ich zaskoczyć i tym samym
wprowadzić w spory dyskomfort.
Nazywanie emocji daje nam pewną kontrolę, uspakaja nasz chaotyczny umysł, który
zalany emocjami łatwiej zniesie obciążenia związane z przetwarzaniem
informacji.
Jeśli jesteś jednym z tych ludzi, którzy mają problem z nazywaniem emocji lub
zarządzaniem nimi, nic nie jest stracone. Można się tego nauczyć. Aby
lepiej opisać emocje, możemy zacząć od świadomości i nazywania tych bieżących,
które odczuwamy. Może temu posłużyć ćwiczenie „Stop klatka” – parę razy w ciągu
dnia zatrzymujemy się w sobie na kilka minut i staramy się nazwać co w danym momencie
czujemy. Próbujemy też określić co spowodowało dzisiaj taką a nie inna reakcję
emocjonalną. Nie oceniajmy emocji. Nie dokonujmy podziału na dobre i
złe. Skoncentrujmy się na emocjach i zatrzymajmy na chwilę na każdej, która się pojawi. Sprawdźmy
jak reagują nasze ciała.
Ludzie często myślą, że jeśli są na przykład źli lub smutni, muszą natychmiast
pozbyć się tych uczuć, ponieważ są „złe”. Nie ma dobrych i złych emocji. Emocje
takie jak rozczarowanie lub smutek oraz zrozumienie ich przyczyn pozwalają nam
stwierdzić, czy sytuacja, osoba lub przedmiot są dla nas ważne. Każda emocja,
każde uczucie jest niezwykle ważne i cenne. Służy niczym kompas w świecie
relacji. Naszym zadaniem jest nauczyć się akceptować i doceniać każdą
pojawiającą się emocję.