Blog

Po co te emocje?

Natłok informacji, zmasowany atak bodźców, chaos.. Czy emocje w obecnych czasach mają sens? Czy mogą spełniać jeszcze określoną funkcję? Czy jeszcze mają coś do powiedzenia?

Zaglądając do przeróżnych czasopism może się wydawać, ze emocje są modne jak sushi czy samochód typu SUV. Chcielibyśmy na stałe doświadczać tylko tych pozytywnych i one często są kojarzone z poziomem szczęścia w naszym życiu. Jednakże prawda jest okrutna i zła 😉 – natura wyposażyła nas w znacznie większą ilość emocji trudnych w przeżywaniu niż tych przyjemnych. Odpowiedź jest prosta – emocje to prosty i skuteczny  system ostrzegania przed tym co może się wydarzyć i doprowadzić do zachwiania naszego dobrostanu. Kiedyś system emocji był nawigacją jak uniknąć zagrożeń wiodących do przedwczesnej śmierci.

Strach/lęk służył wyostrzeniu wszystkich zmysłów i zwiększeniu uważności na zagrożenie, aby podjąć walkę lub ucieczkę przed zagrożeniem.

Smutek, często przeżywany na skutek straty służył na przeorganizowanie rzeczywistości, życia, aby na nowo przystosować się do nowych warunków. Był czasem na zatrzymanie, zastanowienie się i nabranie sił.

Złość, chyba najważniejsza emocja służąca przetrwaniu – dzięki niej można było się bronić, chronić swoje siedliska, rodziny, zasoby. W przypływie złości większość krwi z narządów wewnętrznych jest transportowana do mięśni, aby w ten sposób zaopatrzyć i wzmocnić je do ewentualnej walki. Produkowana adrenalina działa jak lek przeciwbólowy na wypadek skaleczeń i urazów i wiążącego się z tym bólu. Złość zabezpiecza nasze ciało na każdą okoliczność związaną z ewentualną walką.

Wstręt miał za zadanie chronić nas przed toksycznymi pokarmami, aby uchronić nas przed zatruciem, chorobą i śmiercią.

W końcu radość, królowa, jedna jedyna przyjemna i „pozytywna” jak ją mamy w zwyczaju nazywać. Służyła budowaniu więzi i łapaniu równowagi po polowaniu, bitwie, przebytej zarazie itd.

Każda emocja  to łańcuch reakcji chemicznych w naszym organizmie, to ładunek energii, który potrzebuje zostać zamieniony w działanie. Każda pojawiająca się emocja komunikuje nam potrzebę, która ma służyć zadbaniu o nasz dobrostan.

W obecnych czasach, kiedy wygląd jest utożsamiany z wartością nas samych a dążenie do doskonałości powoduje niemożliwość zaglądania w swoje wnętrze i wyrażanie siebie „od środka”. Kult młodości, smukłości, sukcesu i rzekomego szczęścia nie pozwala na swobodne i prawdziwe pokazanie siebie. Ciągłe dążenie do doskonałości i perfekcjonizm skutkuje brakiem szacunku dla naturalnego przebiegu ludzkiego życia.

Szczęście jest często definiowane jako coś co przychodzi z zewnątrz. Jest ciągła potrzeba widzów, oklasków, zachwytów. Nieustająca fala, która przychodzi i odchodzi. Łaskocze ośrodek nagrody w mózgu, aby pobudzić jego właściciela do jeszcze większych starań, aby sprostać oczekiwaniom publiczności i „zasłużyć” na oklaski.

Chcemy mieć prawo do wszystkiego co piękne i w dodatku bez przerwy, takie neverending story o radości, szczęściu i cudownym samopoczuciu od rana do wieczora, przez 365 dni w roku. W związku z taką wbudowaną w nas iluzją odrzucamy wszystkie inne emocje i uczucia, które pojawiają się na skutek różnych doświadczeń. Nie chcemy się nimi zajmować uważając, że są „złe” i niewygodne. Niemodne i brzydkie, nie odpowiadają naszemu wizerunkowi i naszej wizji o szczęściu i byciu akceptowanym.

Reality show, serwowane aktywności, które powodują wysoki wyrzut adrenaliny czy wszech-atakująca nas reklama powodują w nas poczucie, ze ciągle coś „przeżywamy”, że  „dzieją się w nas” emocje. Jest to raczej tylko taka gra w emocje, która tak naprawdę nie ma nic wspólnego z tym co prawdziwe.  Często te nasze naturalne uczucia zostają zakrzyczane i zepchnięte do ciemnego kąta naszej świadomości. Tam czekają, aż się nimi właściciel zajmie i usłyszy i poczuje.

Tak, tylko czy my je chcemy usłyszeć? A może się ich wstydzimy, że takie marne i niegłośne, i  trochę niemodne.. A te głośne, znowu za bardzo się będą krzyczeć jak je dopuścimy do głosu i przestraszą wszystkich wokoło ..

W mojej praktyce spotykam się z osobami, które utraciły kontakt ze swoimi emocjami gdzieś po drodze i zwracają się do mnie nie w bezpośredni sposób, ale poprzez przeszkadzające w życiu symptomy, aby ten kontakt przywrócić.  Chcą wrócić do siebie. Przychodzą z problemami w relacjach,  objawami depresji, stanami lękowymi lub cierpieniem związanym z utratą poczucia sensu. Na przestrzeni lat i potrzeby przystosowania się do otaczającego ich świata wykształcili w sobie bezpieczne wzorce emocjonalne i myślowe, które na ten moment przestały spełniać swoje funkcje.

Dlatego staram się szukać wewnętrznych zasobów, prawdziwych obrazów siebie, na których możemy się oprzeć, powoli ucząc się na nowo siebie. Odkrywamy wspólnie emocje, uczucia, potrzeby. Klient uczy się realizować swoje potrzeby, zaczyna ufać swoim wyborom. Zaczyna prowadzić swoje życie świadomie. Z każdą świadomą decyzją, rośnie poczucie własnej wartości, rośnie pewność siebie.

Mamy tendencję automatyzować nasze działania, najprostszym przykładem jest prowadzenie samochodu. Na początku nauki musimy bardzo się koncentrować, kiedy wcisnąć sprzęgło a kiedy hamulec czy gaz albo jeszcze w międzyczasie kierunkowskaz. Po upływie paru miesięcy nawet o tym już nie myślimy, dzieje się to automatycznie. Tak samo wyglądają nasze reakcje emocjonalne. Jeżeli wiele lat żyjemy stosując automatyczne zachowania, które kiedyś uznaliśmy za „dobre”, to teraz, aby dokonać aktualizacji czy gruntownej zmiany będziemy potrzebować świadomego i uważnego bycia w swoim życiu.

Kiedy zdecydujemy się na zmiany, należy być gotowym na proces, w którym czasem idzie się w przód, ale czasem też trzeba zrobić parę kroków w tył. Trzeba dać sobie czas, aby „dotknąć” zmian. Dać sobie czas na wytrwanie. Posłuchać siebie i pozwolić innym przyzwyczaić się do zmiany. Nie staniemy się innym człowiekiem. Będziemy tym samym człowiekiem, znającym swoje wnętrze, zasoby ale i też ograniczenia. Człowiekiem, z którym lepiej się żyje innym, i jemu samemu ze sobą 🙂

Wierzę , ze każdy z nas jest w stanie odnaleźć znaczenie swoich emocji, co może w rzeczywistości będzie prowadzić do pełniejszego i szczęśliwszego życia w harmonii ze samym sobą i otoczeniem.

Jeśli zdamy sobie sprawę z tego, co naprawdę czujemy, łatwiej będzie nam te emocje wyrazić. Jesteśmy wstanie wtedy reagować na nasze potrzeby. Także osoby w naszym otoczeniu będą miały jasny i prawdziwy przekaz co do naszych potrzeb czy intencji. Wzrastający kontakt z emocjami i z samym sobą przynosi korzyści w życiu codziennym, w komunikacji i budowaniu dobrych relacji.